Wprowadzenie
W debacie publicznej często pojawia się określenie „Frankowicze” – osoby, które zawarły umowy kredytowe waloryzowane (indeksowane lub denominowane) kursem waluty franka szwajcarskiego (CHF). Nie wszyscy jednak rozumieją dlaczego możliwe jest unieważnienie kredytu frankowego i o co chodzi Frankowiczom. Zdarzają się też głosy, że Frankowicze kwestionują umowy kredytu tylko dlatego, że kurs franka wzrósł, zapominając, że na początku płacili niższe raty niż osoby, które zaciągnęły kredyt w złotówkach.
Celem niniejszego wpisu jest nakreślenie: dlaczego powstał problem kredytów waloryzowanych do CHF, czy rzeczywiście chodzi tylko o wzrost kursu franka, jakie roszczenia mają kredytobiorcy, jak orzekają sądy, a także – czy analogiczne zagadnienia dotyczą kredytów waloryzowanych do EUR, USD czy JPY.
1. Na czym, najprościej ujmując, polegają tzw. kredyty frankowe?
Kredyty frankowe nie są, wbrew pozorom, kredytami walutowymi. Są to kredyty waloryzowane kursem waluty obcej.
Wyróżnia się dwa podstawowe typy kredytów waloryzowanych:
- kredyt indeksowany – w umowie kwota kredytu jest wyrażona w złotych, ale jego wysokość, saldo i raty zależą od kursu obcej waluty.
- kredyt denominowany – w umowie kwota kredytu jest podana w walucie obcej (np. CHF), lecz w rzeczywistości wypłata i spłata następują w PLN po przeliczeniu według kursu obcej waluty.
Banki nie wypłacały kredytobiorcom franków ani nie prowadziły rachunków w tej walucie. Zobowiązanie było udzielane i spłacane w złotych polskich (PLN), a jedynie waloryzowane kursem CHF – czyli jego wysokość była przeliczana na podstawie wartości franka w stosunku do złotówki.
Zatem były to kredyty wypłacane, a także spłacane w PLN (dopiero po ingerencji ustawodawcy, w 2011 r. banki zostały zobowiązane do umożliwienia kredytobiorcom spłat bezpośrednio w walucie obcej). Waluta obca, najczęściej CHF, była natomiast miernikiem określającym wysokość tych świadczeń w PLN.
W praktyce oznaczało to, że frank był dla klienta w dużej mierze wirtualny – nie otrzymywał go fizycznie, nie mógł nim swobodnie dysponować, a jego rola sprowadzała się do funkcji przelicznika wartości kredytu. Tylko nieliczne umowy przewidywały rzeczywiste wypłaty lub spłaty w walucie obcej.
Ten pozorny charakter waluty obcej miał istotne skutki prawne. Po pierwsze, utrudniał kredytobiorcy ocenę rzeczywistego ryzyka kursowego – ponieważ w momencie podpisywania umowy klient mógł odnieść wrażenie, że „frankowy” charakter kredytu to jedynie techniczny sposób ustalania raty. Po drugie, banki zachowywały pełną kontrolę nad sposobem przeliczenia wartości kredytu, ponieważ to one ustalały kurs kupna i sprzedaży CHF w swoich tabelach, często bez oparcia w kursach rynkowych.
W efekcie frank w większości przypadków istniał wyłącznie jako wskaźnik matematyczny, a nie realny środek płatniczy.
Wzrost kursu franka (np. po 2008 r.) – spowodował, że raty kredytu zaczęły szybko rosnąć. Co więcej, rosło też saldo zadłużenia, które często osiągało bardzo dużą wartość, mimo wieloletnich spłat.
2. Dlaczego konsumenci wybierali kredyty frankowe?
Można zastanawiać się dlaczego konsumenci wybierali kredyty frankowe zamiast kredytów złotowych. Złożyło się na to kilka czynników.
W latach 2004–2008 kredyty waloryzowane do franka szwajcarskiego (CHF) były przedstawiane jako wyjątkowo atrakcyjne i bezpieczne. Stopy procentowe w Szwajcarii były wówczas znacznie niższe niż w Polsce — podstawowa stopa LIBOR CHF oscylowała wokół 2%, podczas gdy WIBOR PLN przekraczał 6%. W efekcie miesięczne raty kredytu waloryzowanego do CHF były często niższe nawet o 20–30% w porównaniu do rat kredytu złotowego.
Banki, zachęcając klientów, eksponowały przede wszystkim tę korzyść kosztową, nie tłumacząc w sposób pełny i zrozumiały ryzyka kursowego. W wielu przypadkach umowy oraz materiały reklamowe sugerowały, że kurs franka jest „stabilny” i nie podlega znacznym wahaniom. Klienci otrzymywali więc sygnał, że produkt jest bezpieczny, co – przy ówczesnym wzroście cen nieruchomości i ograniczonej zdolności kredytowej w złotówkach – prowadziło do masowego wyboru kredytów waloryzowanych do CHF. Podkreślić warto, że niektórzy kredytobiorcy nie mieli zdolności kredytowej na kredyt w PLN, zaś mieli na kredyt waloryzowany CHF, albo ich zdolność kredytowa na kredyt waloryzowany walutą obcą była znacznie wyższa.
To wszystko doprowadziło do sytuacji, w której znaczna liczba kredytobiorców – kierując się racjonalnymi przesłankami ekonomicznymi – wybierała kredyt waloryzowany do CHF, nie mając pełnej świadomości długoterminowych konsekwencji.
Zatem powodem wyboru kredytu waloryzowanego do franka szwajcarskiego mogły być np.:
– popularność takiego rodzaju kredytu
– niższe oprocentowanie i niższa rata w stosunku do kredytu w PLN
– większa zdolność kredytowa na kredyt waloryzowany CHF
– zapewnienia o atrakcyjności oferty
– zapewnienia o bezpieczeństwie i stabilności szwajcarskiej waluty
– brak rzetelnych informacji na temat konstrukcji umowy i istniejącego ryzyka
3. Co jest nie tak z takimi kredytami? Czy chodzi tylko o wzrost kursu franka?
Wbrew wypowiedziom, które można czasem usłyszeć, w sprawie Frankowiczów nie chodzi tylko o wzrost kursu franka. Wzrost ten i pogarszająca się sytuacja osób, które zaciągnęły tego rodzaju kredyt, sprawiły po prostu, że zaczęto baczniej przyglądać się zawartym umowom oraz sprawdzać czy są one uczciwe i zgodne z prawem.
Jednak sam wzrost franka nie pozwoliłby na uznanie umowy za nieważną. Był on więc jedynie przyczyną do poszukiwania wadliwości i rozpoczęcia batalii sądowych. Po wielu latach, w tym wyrokach Trybunału Sprawiedliwości UE oraz Sądu Najwyższego, orzecznictwo względem tych umów ugruntowało się.
Jakie więc wady pod względem prawnym mają te umowy? Co mówi orzecznictwo?
Z prawnego punktu widzenia, podstawową wadą umów kredytów waloryzowanych kursem waluty obcej jest nieprzejrzystość mechanizmu przeliczeniowego oraz brak równowagi stron. Banki wprowadzały do umów klauzule, które pozwalały im jednostronnie ustalać kurs waluty (np. według własnej tabeli kursowej), bez precyzyjnego określenia sposobu jego wyznaczania. Takie postanowienia naruszają art. 385¹ § 1 Kodeksu cywilnego, który zabrania stosowania wobec konsumenta postanowień nieuzgodnionych indywidualnie, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami i rażąco naruszają jego interesy.
Drugą wadą jest niepełne poinformowanie konsumenta o ryzyku kursowym – w wielu przypadkach kredytobiorcy nie otrzymali jasnych, zrozumiałych i pisemnych informacji o tym, jak duży wpływ może mieć zmiana kursu CHF na wysokość ich zadłużenia. To z kolei stanowi naruszenie zasady przejrzystości wynikającej z dyrektywy 93/13/EWG w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich.
Orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE oraz Sądu Najwyższego – wielokrotnie potwierdzało te wady (np. głośny wyrok TSUE z 3 października 2019 r. w sprawie C-260/18 (Dziubak) czy wyrok Sądu Najwyższego z 12 września 2024 r., sygn. II CSKP 189/24. Orzecznictwo wskazuje, że klauzule waloryzacyjne (indeksacyjne czy denominacyjne) odwołujące się do tabel kursowych banku są abuzywne, ponieważ przerzucają całe ryzyko kursowe na konsumenta i pozostawiają bankowi dowolność w kształtowaniu wysokości zobowiązania kredytobiorcy. Orzecznictwo TSUE potwierdziło również, że po usunięciu nieuczciwych postanowień dotyczących mechanizmu waloryzacji sąd krajowy może uznać umowę za nieważną w całości, jeśli nie da się jej dalej wykonywać bez tych zapisów.
Sądy powszechne w Polsce konsekwentnie stosują te zasady, uznając, że brak transparentności w określeniu kursu waluty oraz nierównowaga praw i obowiązków stron skutkują abuzywnością klauzul waloryzacyjnych. W efekcie najczęściej prowadzi to do nieważności całej umowy kredytu, czasem zdarzały się też orzeczenia w zakresie tzw. odfrankowienia (usunięcia mechanizmu waloryzacji przy pozostawieniu umowy w PLN).
4. Ale przecież początkowo kredyty waloryzowane do CHF były atrakcyjniejsze i tańsze. Jak to wpływa na ocenę ich nieważności?
Niektórzy podnoszą, że przecież początkowo kredyty waloryzowane kursem waluty obcej były atrakcyjniejsze i tańsze – niższe oprocentowanie, niższa rata. Dalej sugerują, że z tego powodu Frankowicze nie powinni obecnie kwestionować umów, bo „na początku skorzystali i płacili niższe raty”.
Rzeczywiście, z ekonomicznego punktu widzenia kredyty waloryzowane do franka szwajcarskiego były w początkowym okresie tańsze – zarówno ze względu na niższe oprocentowanie (stawka LIBOR CHF ≈ 2% wobec WIBOR PLN > 6%), jak i niższą miesięczną ratę. Wielu kredytobiorców przez pierwsze lata faktycznie płaciło mniej niż osoby, które zaciągnęły kredyt złotowy. Właśnie ten argument bywa dziś podnoszony przez banki – że skoro kredytobiorcy na początku „skorzystali”, nie powinni obecnie kwestionować umów.
Jednak z prawnego punktu widzenia taki argument nie ma decydującego znaczenia. Zgodnie z art. 385¹ Kodeksu cywilnego, oceny abuzywności dokonuje się według stanu z chwili zawarcia umowy, a nie późniejszego jej wykonywania. Innymi słowy – fakt, że produkt finansowy w danym momencie był korzystny ekonomicznie, nie eliminuje wad prawnych, jeśli w umowie już na etapie podpisywania znajdowały się klauzule niedozwolone, w tym niejasne mechanizmy waloryzacji.
W orzecznictwie tę zasadę wielokrotnie potwierdzano. Wskazano, że analiza uczciwości warunku umownego nie zależy od skutków ekonomicznych, w tym ewentualnych początkowych korzyści z umowy, lecz od tego, czy warunki umowy były sformułowane w sposób zrozumiały, przejrzysty i bez naruszenia równowagi kontraktowej stron.
Zatem nawet jeśli początkowo kredyt waloryzowany do CHF wydawał się atrakcyjny, nie zwalnia to banku z odpowiedzialności za zastosowanie nieuczciwych warunków umownych. Dyrektywa 93/13/EWG ma charakter ochronny – jej celem jest przywrócenie równowagi między konsumentem a przedsiębiorcą, niezależnie od tego, czy konsument przez pewien czas uzyskiwał korzyści finansowe. Kluczowe jest, że konsument nie był w stanie w sposób świadomy i rzetelny ocenić ryzyka kursowego, ponieważ nie został o nim właściwie poinformowany.
Innymi słowy – korzystne początkowo warunki ekonomiczne nie legalizują nieuczciwych postanowień umownych. W świetle prawa i orzecznictwa TSUE, bank nie może czerpać korzyści z faktu, że konsument przez pewien czas płacił niższe raty, jeśli równocześnie naruszono jego prawa wynikające z prawa unijnego i krajowego.
Przytoczyć można wyrok Sądu Okręgowego w Świdnicy z 13.02.2018 r., II Ca 583/17, Legalis nr 2159391, gdzie Sąd wskazał: Sąd I instancji nie zgodził się z pozwanym, iż sporne postanowienia nie są dla powodów krzywdzące, skoro udzielony kredyt był korzystniejszy (tańszy) od złotowego, a ryzyko kursowe z indeksacji było ceną za niższe oprocentowanie. Skoro abuzywne są takie klauzule, które naruszają interesy konsumenta, a do tego czynią to w sposób rażący (art. 385 1k.c.), zaś produkt tańszy zasadniczo nie narusza interesu klienta, argument cenowy może wpływać na ocenę abuzywności. Mają jednak rację powodowie co do niższego oprocentowania, gdy twierdzą, że przedsiębiorca nie można ceną kupić „antyabuzywności”. Cena mogłaby być, jak podano wyżej, przesłanką nieabuzywności, gdyby w ocenie łącznej, z pozostałymi warunkami umowy, nie dochodziło (i nie mogło dochodzić) do naruszenia, z racji jej wysokości z uwzględnieniem dalszych postanowień, interesów strony słabszej, czyli konsumenta.
5. Co z kredytami waloryzowanymi EUR, USD czy JPY?
Choć to kredyty waloryzowane do franka szwajcarskiego (CHF) stały się najbardziej znane i problematyczne, analogiczne konstrukcje prawne były stosowane również w umowach powiązanych z innymi walutami – zwłaszcza euro (EUR), dolarem amerykańskim (USD) oraz jenem japońskim (JPY). W sensie technicznym i prawnym te umowy działały w ten sam sposób: kredyt był udzielany i spłacany w złotych polskich, natomiast jego wartość była waloryzowana kursem obcej waluty.
Podstawowy mechanizm przeliczenia był identyczny – wysokość zobowiązania oraz rat była uzależniona od kursu waluty według tabel bankowych, które bank mógł kształtować jednostronnie. Oznacza to, że ryzyko kursowe oraz brak przejrzystości zasad waloryzacji występowały w tych umowach tak samo jak w kredytach „frankowych”.
Jednak różnica praktyczna polegała na tym, że w okresie udzielania kredytów (lata 2005–2008) kurs CHF był postrzegany jako szczególnie stabilny, co sprawiało, że większość kredytów waloryzowanych została powiązana właśnie z frankiem szwajcarskim. Kredyty w EUR, USD czy JPY były znacznie mniej popularne – przede wszystkim dlatego, że nie oferowały aż tak niskiego oprocentowania (LIBOR CHF był zwykle niższy niż EURIBOR czy LIBOR USD).
Jednak, jak już wspomniano, to nie wzrost kursu stanowi problem tego rodzaju kredytów. Nie ma też znaczenia która waluta obca została zastosowana, o ile w umowie znajdują się klauzule abuzywne pozwalające bankowi na samodzielne ustalanie kursów waluty.
Zatem analogiczne roszczenia, jak frankowiczom, mogą przysługiwać także osobom, które zawarły umowy kredytu waloryzowanego do EUR, USD czy JPY.
6. Podsumowanie
Kwestia kredytów waloryzowanych kursem CHF – często określanych zbiorczo jako sprawa „Frankowiczów” – to nie tylko efekt wzrostu kursu franka szwajcarskiego, ale przede wszystkim efekt konstrukcji umów, mechanizmów waloryzacji, a także niedopełnienia obowiązków banków wobec konsumentów. Orzecznictwo obecnie sprzyja konsumentom, ale sprawa wymaga zawsze indywidualnej analizy – zarówno treści umowy, jak i okoliczności jej zawarcia. Również umowy waloryzowane do innych walut obcych (EUR, USD, JPY) rodzą analogiczne problemy prawne – co oznacza, że warto się im przyjrzeć, nawet jeśli „medialnie” głównie mówi się o CHF.
Jeśli masz wątpliwości co do swojej umowy, warto skonsultować ją z prawnikiem specjalizującym się w sprawach kredytów frankowych czy waloryzowanych inną walutą, by sprawdzić: czy warunki umowy były zgodne z prawem, jakie roszczenia Ci przysługują i jakie kroki można podjąć.
